Czasami nie tylko piszę o poszukiwaniu lepszego życia, ale też o nim dyskutuję. Niekiedy to miłe pogwarki, ale bywają też trudne rozmowy. Jak np. z Ojcem Grzegorzem Kramerem, znanym jezuitą-blogerem. Zwłaszcza, gdy chodzi o temat przyjmowania uchodźców. Mamy w tej kwestii odmienne zdanie.
Dlaczego?
Ojciec Kramer, jak przystało (i nie piszę tego z przekąsem) na głosiciela Ewangelii, upomina się o lepsze życie dla uchodźców. Nawet walczy jak lew (może nawet Lew Judy) o to, by wyplenić z ludzkich serc niechęć do uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Słusznie wskazuje, że jako chrześcijanie nie możemy zamykać się na obcych. Zwłaszcza tych, którzy uciekają z terenów objętych wojną.
Natomiast ja mam nieco odmienne zdanie.
Jednak nie tylko to pchnęło mnie do napisania tego tekstu, ale także wpis Terrorysta też jest kochany przez Boga, który Ojciec Kramer zamieścił na swoim blogu (ale też aktywność Ojca na Instagramie w temacie uchodźców – przykładowy post niżej). Pozostawiam Tobie zapoznanie się z nim. Ja od razu przejdę do polemiki.
Moje prawa najpierw
O miłości nieprzyjaciół, wybaczeniu, opatrywaniu ran terrorystów i widzeniu w nich ludzi, a nie bestii mogę rozmawiać (i to wdrażać). Ale nie wyobrażam sobie, by w pierwszej kolejności nie porozmawiać o moich prawach – jako człowieka, ojca rodziny, chrześcijanina. I o tym, że nie muszę popierać otwierania granic dla uchodźców.
Otóż:
- Mam prawo i obowiązek obrony mojej ojczyzny, rodziny i mnie samego, gdy cokolwiek nam zagraża (I tu zarówno ja jak i Ojciec Kramer stoimy po tej samej stronie barykady).
- Mam prawo, w obawie o moją rodzinę, zamknąć drzwi (i granice) na cztery spusty przed każdym, kto jest podejrzany… Albo też użyć odpowiednich środków do obrony.
- Mam prawo nie chcieć jakichkolwiek uchodźców czy imigrantów w mojej ojczyźnie, jeśli ich obecność będzie zagrażać bezpieczeństwu i porządkowi w naszym kraju.
Właśnie tak! Nikt nikogo nie może zmuszać do otwartości, jeśli istnieją przesłanki o zagrożeniu ze strony przybyszów. Nawet chrześcijanie powinni zachowywać zdrowy rozsądek. Dlatego nie podobają mi się próby zarówno narzucania mojemu państwu przyjmowania uchodźców, ani moralny szantaż w stylu ,,jesteś chrześcijaninem to musisz to i tamto, bo inaczej to…”
Może referendum odnośnie przyjęcia przez Polskę uchodźców to dobry pomysł? Może należałoby bardzo skrupulatnie skontrolować każdego z przybyłych? I dać szansę tylko tym, którzy zechcą tu pracować. Nie wiem.
My mamy z tym teraz najmniejszy problem. To nie w Polsce zeskrobują ludzi z chodników i ścian, bo ktoś się wysadził w powietrze albo przejechał ciężarówką po chodniku, na którym, no niestety, byli ludzie. I można się spierać kim byli sprawcy – uchodźcami, imigrantami, dziećmi imigrantów czy kosmitami. Nie trudno jednak dostrzec w jakim kontekście kulturowym dzieją się te wszystkie nieszczęścia. I jaki jest przekrój społeczny tam i tu. I co z tego wynika.
U nas na szczęście tylko faszyzm, Kaczafi i gwałty na konstytucji.
Tak, Ojcze, odczuwam ,,lęk o moje cztery litery, w momencie kiedy umierają ludzie” (nomen omen Ojcze).
Tak, Ojcze, ,,broniąc życia nie możemy tego robić selektywnie”, więc proszę dać mi szansę obrony najpierw moich dzieci. To chyba właściwa kolejność?
Tak, Ojcze, ,,Polska nie jest tylko dla Polaków”. Zapraszam do mnie, pokażę Ojcu świat Ukraińców (a ich świat w Polsce teraz się szczególnie poszerza), Wietnamczyków, Hindusów i Syryjczyków też. I nie są darmozjadami.
Pozwólmy obywatelom powiedzieć tak lub nie. Pomóżmy w otwieraniu serc, a nie włamujmy się. Dajmy najpierw możliwość wyboru, racjonalnej decyzji. Inaczej i my utoniemy i uchodźcy – jak w przeładowanej szalupie ratunkowej lub nie przymierzając – pontonie.
Przykro mi to wszystko pisać, zwłaszcza w sytuacji, gdy połowa z ponad 60 milionów uchodźców na świecie to dzieci. Jednak w tym momencie ważniejsza jest dla mnie gwarancja, że moje dzieci będą bezpieczne. Że to ja będę gospodarzem w moim kraju i ja będą mógł spokojnie decydować komu otwierać drzwi.
Nawet Pan Jezus delikatnie puka do moich ,,drzwi”, a nie wali z glana, by wyłamać zamek. I chyba wie co robi.
Skomentuj :-)